Od zawsze podobał mi się kolczyk w uchu u chłopaka . Z racji tego , że mam kochanych dziadków to moje marzenie o kolczyku zostało spełnione w dosyć młodym wieku. Miałem ok. 11 lat. Pojechaliśmy do kosmetyczki. Przyłożyła specjalny pistolet do przebijania iii pyk - nawet nie wiedziałem , że kolczyk już w lewym uchu. Dopiero po wyjściu od kosmetyczki poczułem pieczenie. Dziurka długo nie chciała się goić (raz nawet leciała krew). Jednak przetrzymałem wszystko i cieszyłem się z mojego kolczyka.
Na początku nosiłem małą srebrną kulkę :
Po kulce było kółeczko :
Po kółeczku przez długi czas nie nosiłem kolczyka. Jednak po jakimś czasie ponownie zacząłem nosić. Kupiłem takiego :
Dzisiaj przyszedł pocztą nowy kolczyk. Tak zwany "Fake plug". Wybrałem tego najmniejszego 6 mm (był jeszcze 8 mm i 10 mm) :
Mam radochę z nowego kolczyka :D
Ogólnie nie jestem fanką kolczyków, ale skoro komuś się podobają, to czemu nie ;)
OdpowiedzUsuńFajny blog ;)
Obserwuję >.<
http://dream-to-be-somebody.blogspot.com/
Dara >.<
Kurczę musisz mi pokazać jak on wygląda :D (oczywiście w Twoim uchu :*)
OdpowiedzUsuńTeż sobie kupię takiego tylko że jak na razie brak funduszy ;c
Oczywiście , że ci pokażę Denis ;*
OdpowiedzUsuńDa ra również obserwuję twój blog ;*
Święty Revie... PISTOLETEM? Przecież to rozwala ciało, rozszarpuje tkankę, zamiast ją rozciąć jak igła. Nic dziwnego, że nie chciało się goić, skoro zapinka wżynała się w bliznę. Pistolety i aparaty to narzędzia do robienia człowiekowi krzywdy, nie da się wysterylizować i kolczyki są za krótkie oraz niesterylne. Następnym razem pomyśl o dobrym piercerze...
OdpowiedzUsuńNastępnym razem to przebiję sobie sam ;)
OdpowiedzUsuńMając ok. 11 lat myślałem , że pistoletem będzie najbardziej bezpiecznie :)